jak chcesz płacic za nauke to wypad do usa, tam rok studiow kosztuje 30k $
Kto powiedział że chcę? Też wolałbym żeby wszystko było za darmo, manna leciała z nieba a piwo z beczki było niechrzczone, ale rzeczywistość jest inna.
ja nie mam zamiaru płacić za coś co mi sie nalezy od tego kur#wskiego** państwa. za opieke medyczna płace, a czekać mam 3 lata. za prawko/paliwo/podatek ekologiczny/podatek autostradowy i te inne -_-' też płace - i jezdze po dziurawych drogach szybkiego ruchu, ktore nie nadaja sie do jazdy wiecej niz 60km/h. za bilety w autobusach też płace, po to żeby jeździć obskurnymi autobusami (chociaż to akurat w gdańsku w zeszłym roku zmieniło sie na lepsze).
więc chociaż studia muszą być bezpłatne. a ci co mają problem na prywatnych - mam to w dupie
Trochę logiki, skoro płacisz za państwową służbę zdrowia, to chyba równie dobrze płacisz za państwową edukację, czyż nie?
a co to ma do rzeczy?! nie dostałeś sie na publiczną - płać za nauke w prywatnej, a czy jest lepsza czy gorsza, mnie to już wała interesuje.
A to można się nie dostać na państwowe studia? Poza paroma kierunkami biorą przecież jak leci...
Co do płacenia i niepłacenia- w obecnym systemie wszyscy płacą, nawet ci najbiedniejsi, którzy po maturze muszą iść do pracy, bo rodzinę nie stać na to, żeby syn/córka studiowali przez 3-5 lat i żyli dalej na koszt rodziców, nawet jeśli będą studentami państwowych "bezpłatnych" uczelni, nadal muszą coś jeść i gdzieś mieszkać- nawet jak to jest akademik, to wiele kosztów i tak jest na głowie rodziny niedoszłego studenta.
System, w którym całe społeczeństwo zrzuca się na to, aby ci, których stać na to, aby posłać swoje dzieci na studia nie musieli za nie płacić jest chory w samym założeniu. W stanach jeden semestr kosztuje 30k $- ok, w Polsce wyedukowanie lekarza kosztuje 1mln zł, Ci najlepsi emigrują do krajów, gdzie będą mieli godziwe zarobki, w kraju zostaje po nich dług i średniej jakości lekarze. W stanach jeśli ktoś idzie na studia, to po to, aby się czegoś nauczyć, studia są inwestycją a nie kolejnymi latami wolności i zabawy. Jeśli płacąc za studia dostrzegamy ich bezsens, to rezygnujemy z nich. W przypadku, kiedy dostajemy je za darmo, to w większości przypadków nic nie robimy, a później się dziwimy, dlaczego magistrów od kulturoznawstwa nie chcą nawet w Tesco, aby wykładali towar na półki. Mógłbym wymieniać dalej paradoksy i patologie, jakie generuje państwowa edukacja, ale po co, i tak pozostanę tym, który "chce" płacić za studia.