Chaos, jakbyś czytał wszystko to byś wiedział, że za dobrym wykształceniem i darmową edukacją.
Przeczytałem. I dlatego ci to wytknąłem.
W końcu sa założone przez osoby prywatne i w wiekszości mają własny program nauczania niż ten, który nakłada MEN.
Jak to napisałeś, MEN określa ścisłe ramki co masz się nauczyć. I prywatne i publiczne muszą być zgodne z programem (+parę innych spraw) jeżeli chcą być traktowane jako wyższe uczelnie i móc dawać tzw papierek magister/licencjat i inne.
Czytaj to co realizujesz na publicznej co wymagane jest przez państwo, będziesz mieć zrealizowane w prywatnej. Inną sprawą jest fakt, co realizujesz poza programem.
Przy okazji, nie wiem czy wiesz, szkolnictwo wyższe zostało oderwane od MEN i istnieje takie coś jak Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
Jedyne co to prywatne szkoły współpracują z MEN w kwestiach egzaminów. Ale jeżeli chodzi o charmonogram nauczania, zajęcia, plan pracy w semestrze... to już zależy to od szkoły prywatnej.
Ja miałem teraz ferie przez dwa tygodnie, a ferie w moim województwie dopiero się zaczną za parę dni.
Tak, słyszałem. I jak na razie to ta instytucja nie błyszczy. Nawet wywołuje kontrowersje wśród inteligentów. Ale to już inny temat.
Czyli wiedząc, że mam większe szansę na start z prywatnej uczelni, która próg przyjmowania ma podobny do polibudy czy uniwerka, muszę za nią płacić mimo że teoretycznie jesteśmy równi i obydwoje płacimy podatki?
A widzisz, to zależy jaki system przyjmowania ma taka szkoła. Bo są takie, które cię wpisują na listę jak wpłacisz za wpisowe i dodasz do tego czesne.
Niestety, w systemie oświaty nie ma czegoś takiego jak "równosć". Są tylko arkusze egzaminacyjne, próg przyjmowania i bezduszne komputery sprawdzające wyniki. Na uczelnię publiczną może się dostać ktoś kto jest od ciebie głupszy, leniwszy i miał po prostu szczęście. A ty figę z tego masz.
na 90% uczelni prywatnych masz dużo niższy poziom, taka osboa idzie 2 razy w tygodniu, a czasami nawet co 2 tygodnie na zajęcia i w 4.5 roku ma się niby nauczyć tego co osoba na uczelni państwowej w 3.5, kpina.
Przepraszam, ale ja akurat chodzę do prywatnej szkoły fotograficznej gdzie chodzę na zajęcia od poniedziałku do piątku i siedzę od rana do wieczora. Zdarza się, że nawet tam śpię. A jestem w tej szkole dlatego, że bardzo dobrze kształcą, a ASP tkwi w mrokach średniowiecza jeżeli chodzi o fotografię. Wykładowcy nie idą z duchem czasu i postępem technologicznym, a sama uczelnia nawet jest skąpa i nie zapewnia studentów w podstawowe narzędzia do obróbki chemicznej w ciemni.
Dlatego nie obraź się, ale take stereotypowe bajki to możesz opowiadać dzieciom przed spaniem.