Witaj
Gość

Wątek: Opowiadania Klimatyczne [ Komentarze ]  (Przeczytany 23163 razy)

  • Wiadomości: 244

  • Pochwał: 0

  • fuzzy lama
Odp: Opowiadania Klimatyczne [ Komentarze ]
« Odpowiedź #50 dnia: Lipiec 01, 2008, 08:34:16 pm »
Juz mówie.... przy ostatnim dialogu nie wiem czy zauwazyles ale Raaeld nakłamał burmistrzowi a ze ten sie przejrzal na sprawie od poczatku.... no moze pokrecilem ale mi sie to takie no normalne wydawalo ^^. Do zbiorowiska x2 literówka. Troche poprawiałem jescze i tego nie zooczyłem :P. A co do kontynuejszyn to przygotowuje na razie troche juz mam ale wene musze miec  ^^ a to taka opowiastka do rozerwania się :P


  • Wiadomości: 300

  • Pochwał: 1

  • Son of Sam :P
Odp: Opowiadania Klimatyczne [ Komentarze ]
« Odpowiedź #51 dnia: Lipiec 02, 2008, 10:23:45 am »
hmm... jak dla mnie fajna :) ale kurde chcialbym sie dowiedziec chocby w retrospekcji co sie stalo z tym naszym Bohem i Bestyja :D
W oczekiwaniu na przyszłość :)

http://antilus.mybrute.com


  • Wiadomości: 244

  • Pochwał: 0

  • fuzzy lama
Odp: Opowiadania Klimatyczne [ Komentarze ]
« Odpowiedź #52 dnia: Lipiec 02, 2008, 04:30:24 pm »
Moze cos naskrobie i ci na pm wysle ^^


  • Wiadomości: 300

  • Pochwał: 1

  • Son of Sam :P
Odp: Opowiadania Klimatyczne [ Komentarze ]
« Odpowiedź #53 dnia: Lipiec 02, 2008, 11:45:41 pm »
byłbym bardzo wdzięczny :)
W oczekiwaniu na przyszłość :)

http://antilus.mybrute.com


  • Wiadomości: 244

  • Pochwał: 0

  • fuzzy lama
Odp: Opowiadania Klimatyczne [ Komentarze ]
« Odpowiedź #54 dnia: Lipiec 03, 2008, 12:11:21 pm »
Ant skoncze prace nad druga czescia "Creydenn, Wiesniak i Stary Smok" ^^ i cos rzeczywisscie naskrobie skoro chcesz.
A Soulern Ty mnie nei krytykuj tylko sam cos napisz :D


  • ********
  • Wiadomości: 3324

  • Pochwał: 14

  • Spam Slayer
Odp: Opowiadania Klimatyczne [ Komentarze ]
« Odpowiedź #55 dnia: Lipiec 03, 2008, 01:26:38 pm »
Ant skoncze prace nad druga czescia "Creydenn, Wiesniak i Stary Smok" ^^ i cos rzeczywisscie naskrobie skoro chcesz.
A Soulern Ty mnie nei krytykuj tylko sam cos napisz :D
Nie mam weny... ^^ Moje opowiadania dotychczas powstawały z kilkumiesięcznymi przerwami.. A ja tylko zwracam uwagę na błędy, by w przyszłości twoje opowiadania były coraz lepsze, a nie krytykuję :P

And the odd crowd packed all around
Is listening still
Nobly
Subtly

http://dragcave.net/user/Nathel


  • Wiadomości: 244

  • Pochwał: 0

  • fuzzy lama
Odp: Opowiadania Klimatyczne [ Komentarze ]
« Odpowiedź #56 dnia: Lipiec 03, 2008, 03:45:08 pm »
i tak sa genialne ^^ (moje opowiadanai jak cos)  :P


  • Wiadomości: 300

  • Pochwał: 1

  • Son of Sam :P
Odp: Opowiadania Klimatyczne [ Komentarze ]
« Odpowiedź #57 dnia: Lipiec 04, 2008, 08:41:35 pm »
Lamuś ja mu to samo powtarzam :P Soulern bys cos napisal a nie krytykowal... tyyy ... tyyy... ty krytyku jeden ty :P
W oczekiwaniu na przyszłość :)

http://antilus.mybrute.com


  • Wiadomości: 9

  • Pochwał: 0

Odp: Opowiadania Klimatyczne [ Komentarze ]
« Odpowiedź #58 dnia: Sierpień 31, 2008, 11:47:48 am »
...............................................................
« Ostatnia zmiana: Październik 23, 2010, 02:23:17 pm wysłana przez kharus »


  • Wiadomości: 300

  • Pochwał: 1

  • Son of Sam :P
Odp: Opowiadania Klimatyczne [ Komentarze ]
« Odpowiedź #59 dnia: Sierpień 31, 2008, 07:31:08 pm »
hmm... jak dla mnie to trochu za duzo powtorzen slowa "lecz"... w sumie nawet fajne opowiadanie pisz dalej tylko ja wiem.. brakuje mi tutaj jakiegos dodatkowego smaczku... walka troszku kiepsko i bez szczegolow opisana... no i jakos nie czuje pociagu zeby dowiedziec sie co jest dalej...
W oczekiwaniu na przyszłość :)

http://antilus.mybrute.com


  • Wiadomości: 244

  • Pochwał: 0

  • fuzzy lama
Odp: Opowiadania Klimatyczne [ Komentarze ]
« Odpowiedź #60 dnia: Wrzesień 19, 2008, 08:29:27 pm »
Też coś skrobnę
                                Rozdział I
Kharus należał do tych ambitnych mrocznych elfów. Chciał być kimś. Pewnego dnia został wezwany przed obliczę mistrza cienia(taki odpowiednik pułkownika):
-Witaj Kharusie.
-Witaj mistrzu cienia.
-Mam dla ciebie zadanie. Dostarczysz ten o to list, nekromancie Disanowi. Otrzymasz za to należytą nagrodę.
 Kharus bardzo się ucieszył. Myślał, że to jest test na stopień oficerski, każdy wojownik musiał go przejść. Stopnie oficerskie to dla wojowników to:
-tancerz ostrzy, jeśli chciało się wspomagać drużynę specjalnymi tańcami/ rycerz shilien, kiedy wstępowało się do specjalnego zakonu, broniącego wyznawców bogini
-spektralny tancerz, druga ranga tancerz /templariusz shilien, druga ranga rycerza
-tancerz mrocznego widma, / obrońca shilien-3 rangi
Wyżej w hierarchii znajdowały się stopnie dostępne dla wszystkich ciemnych elfów, trzeba było poznać wszystkie sekrety swojej profesji i wykazać się umiejętnością dowodzenia:
-dowódca ciemnej drużyny
-mistrz cienia
 Wracając do Kharusa, wojownik odpowiedział:
-Wykonam to zadanie.
-Świetnie. Masz tutaj 25 tysięcy adeny, list oraz pozwolenie na 100 darmowych teleportów. Poproś Jasmine, żeby przeteleportowała ciebie na Mówiącą Wyspę. Tam znajduje się nekromanta.
                               ***
Nasz wojownik dotarł na miejsce. Spytał się przechodnia:
-Wiesz, gdzie znajdę maga, Disana?
Nieznajomy uśmiechnął się szyderczo:
-Znajduję się o to na tym liście gończym.
 Mroczny elf przyjrzał się piśmie. Pisało tam, że nekromanta Disan zabił człowieka i jest poszukiwany, prawdopodobnie nie zdołał opuścić wyspy. Nagle ktoś krzyknął:
-Łapać go , to jego wspólnik, tak na pewno jego.
Kharus odwrócił się i zobaczył straż biegnącą w jego kierunku. Nie namyślając się wiele zaczął uciekać po wiosce. Nie było już nadziei, gdy nagle zobaczył nieobstawione wyjście. Nagle, jakby wstąpiły w niego nowe siły, zaczął biec. Udało mu się, uciekł z miasta. Oddział żołnierzy jeszcze go gonił, ale szybko został zgubiony. Wydawało się, że niebezpieczeństwo minęło, kiedy nagle na LUDZKIEJ ziemi pojawiło się pięć elfów, chcących zaatakować Kharusa. Mroczny elf postanowił umrzeć, jak na przystało na żołnierz. Wyjął miecz i zaczął ciąć i siekać. Udawało mu się parować dużą część ciosów, jednak był coraz bardziej
zmęczony. Powalił dwóch elfów, lecz ostatnia trójka biła się bardziej walecznie, rozjuszona śmiecią towarzyszy. Wydawało się, że losy Kharusa są przesądzone, lecz nagle nadbiegł ludzki mag i wojownik, w alce z elfami. Walka skończyła się szybko. Wszystkie elfy padły. Nieznajomy mag odezwał się:
-Jestem Disan, Kharus jak się domyślam.



No wiesz... bede sczery.
Najpierw minusy;
- strasznie krótkie
- nie wiem dlaczego ale jakos nie czuje akcji zadnej
- dialogi i nazwy sa troche takie oklepane i nudne :D
Teraz plusy:
- w sumie nie jest tak zle :D

Sluchaj wg. mnie pisz dalej. Kiedys trzeba zaczac i od razu sie nie bedzie pisalo pr0 extra super opowieadan jak ja (xD :P :D). Pisz pisz pisz pisz pisz i sie pisac ucz, sadze ze kazde nastepne opowiadanie bedzie coraz lepsze! Czekam na kontynuacje.

A tak w ogóle: kto chce nastepne opowiadanie Lamci? :D


  • Wiadomości: 300

  • Pochwał: 1

  • Son of Sam :P
Odp: Opowiadania Klimatyczne [ Komentarze ]
« Odpowiedź #61 dnia: Wrzesień 19, 2008, 10:53:38 pm »
Jaaa.... juz ci pisalem ze chce od dawna :P ... a ty tu kiche odwalasz :D
W oczekiwaniu na przyszłość :)

http://antilus.mybrute.com


  • Wiadomości: 244

  • Pochwał: 0

  • fuzzy lama
Odp: Opowiadania Klimatyczne [ Komentarze ]
« Odpowiedź #62 dnia: Październik 16, 2008, 08:31:40 pm »
Dla wszystkich fanow mam dobre wiesci :P
Koncze druga czesc "Creydenn, Wiesniak i Stary Smok"
Tytuł roboczy. :P


  • ********
  • Wiadomości: 3324

  • Pochwał: 14

  • Spam Slayer
Odp: Opowiadania Klimatyczne [ Komentarze ]
« Odpowiedź #63 dnia: Październik 18, 2008, 12:17:03 pm »
A big story about nothing special

     Jest dobro i zło, tylko te dwie strony, jeżeli ktoś twierdzi, że świat ma odcienie szarości jest albo za młody, albo jest głupcem. Pomimo swojego młodego wieku już to widzę. Gdyby ta "szarość" istniała już dawno bym z nią się zlał. Tak byłbym "szarakiem", "neutralem", wtedy przynajmniej bym się akceptował. Niestety nie urodziłem się tym kim chciałem, moja moralność zawsze sprzecza się z tym do czego jestem zmuszany, jednak trzeba jakoś żyć, walczyć o to, by dożyć jutra, lecz po co?
     Kontynuując, urodziłem się w biednej rodzinie mieszczańskiej, która utrzymywała się z dziwnych interesów, o których żadnemu z moich braci, a nawet mojej matce nie było wiadomo. Ja o nich wiedziałem pomimo tego, że byłem najmłodszy, ale o tym później. Moje życie wyglądało raczej normalnie: chodziłem do szkoły, biegałem z kolegami po podwórku, pomagałem w domu... jednak było coś czym różniłem się od wszystkich moich rówieśników - byłem kimś, a raczej czymś o kim nigdy żadnemu prawdziwemu "śmiertelnikowi" nie było wiadomo. Matka oraz bracia o tym nie wiedzieli jednak mój ojciec o tym wiedział. Okazało się, że jest on członkiem sekty podobnej do Assassynów, lecz ta sekta wykorzystywała złe moce. Broniła równowagi dobra i zła na świecie. Obrzędy wybierania nowych adeptów do sekty wiązały się z składaniem dzieci-adeptów jako ofiar, spośród których szatan wybierał nowych adeptów sekty naznaczając je znakiem na szyi, a resztę kazał zabijać. Niestety ja zostałem wybrany jako "strażnik ciemności" chociaż wolałbym zginąć. Co noc wybierałem się z moim ojcem najpierw na treningi przygotowujące mnie na starcia z najróżniejszymi wrogami, a później na "misje". Miałem o tyle lepiej, że mój ojciec odwalał tą gorszą robotę za mnie, a mnie wysyłał do możnowładców by nazbierać trochę łupów, lecz niedługo miało się to zmienić...

Na razie tyle dzisiaj jeszcze spróbuje coś napisać, bo mam pomysł.

      Dzisiaj są moje szesnaste urodziny, wczorajszej nocy mój ojciec powiedział, że skończyła się taryfa ulgowa i, że będę chodził razem z nim na misje. Dokładnie nie wiem czym są takowe, nigdy nawet nie usłyszałem odprawy. Postanowiłem spędzić ten dzień wyjątkowo chociaż coś we wnętrzu nie dawało mi spokoju, czułem, że te misje to coś strasznego. Gdy wstałem matka przywitała mnie pysznym ciastem, wszyscy składali mi życzenia. Dawałem oznaki szczęścia jednak coś w środku ciągle nie dawało mi spokoju. Po całej imprezie domowej udałem się na podwórko. Spotkałem się z moim najlepszym kumplem Nathelem. Nathel od razu zauważył, że jest coś nie tak:
-Czuję, że nie cieszysz się z urodzin.
-Nie wiem czemu, ale jakoś dzisiaj źle się czuję.
-Znowu coś z ojcem?
-Nieee... - powiedziałem zamyślając się.
-Nie martw się, zawsze masz mnie, jutro będzie lepiej. To co? Idziemy na ciastka z czekoladą?
Wstałem ucieszony. Nathel zawsze wiedział jak mnie pocieszyć.
Resztę dnia spędziłem raczej spokojnie, obejrzałem zachód słońca na moim ulubionym wzgórzu. Gdy zapadła ciemność nagle przy mnie stanął mój ojciec:
-Jak minął ci dzień?
-Dobrze...
-Mam nadzieję, że się nie boisz, pamiętaj strach jest najgorszym wrogiem, poza tym co inni o tobie pomyślą.
-Nie boję się, mam tylko jakieś dziwne przeczucie.
-A właśnie mam dla ciebie prezent.
Ojciec wręczył mi jakiś przedmiot zawinięty w jedwabny koc. Po rozpakowaniu "prezentu" moim oczom ukazało się błyszczące ostrze prawdziwego półtoraręcznego miecza...

Reszta jutro. Miłej lektury i proszę mi wytykać wszelkie błędy ortograficzne, interpunkcyjne jak i stylistyczne oraz językowe. Czasami popełniam takie głupie błędy, że aż mi wstyd.
Fajnie, że w końcu skończyłeś :P I dobre opowiadanie, tylko że w końcu nie wiem, czy to świat współczesny czy fantasy... Jeśli współczesny, to trochę nie pasuje tam mój nick Nathel, jeśli fantasy, dość słabo to pokazałeś. Czekam na resztę :>

And the odd crowd packed all around
Is listening still
Nobly
Subtly

http://dragcave.net/user/Nathel


  • Wiadomości: 708

  • Pochwał: 13

  • Angel of Darkness
Odp: Opowiadania Klimatyczne [ Komentarze ]
« Odpowiedź #64 dnia: Październik 18, 2008, 12:27:25 pm »
Hmm... na gg ci wytłumaczyłem raczej o co chodzi, ale jeśli chodzi o resztę to miałem chwilę zawahania jaki świat pokazać, ale raczej to obecnie wygląda na taki świat fantasy(podczas pisania sobie wyobrażałem średniowieczne miasto więc raczej fantasy). Postaram się żeby bardziej się to ukazywało w dalszej części. Dzisiaj wieczorem zaczynam.


  • ********
  • Wiadomości: 3324

  • Pochwał: 14

  • Spam Slayer
Odp: Opowiadania Klimatyczne [ Komentarze ]
« Odpowiedź #65 dnia: Październik 21, 2008, 06:08:02 pm »
Z dawna wyczekiwane! Tym razem sporo smęcenia ale w końcu wiecie co się dzieje z waszym ulubionym Creydennem. Miłej lektury i z góry przepraszam za wszyyyyyyyyyyyyyyystkie błędy (których jest pewnie sporo) a sczególnie brak "ć" (klawiatura mi nawala >.>). Zapraszam do czytania. Częśc trzecia i ostatnia już za niedługo bo spodziewam się ze ta jest troche nudnawa :P ale jakbym miał tak wszystko pisac naraz... troche za dużo by to zajęło. Nooooo... poczekacie przecież :P


- Paaaaaaaaaaaaaaaaaanieeee! Jok ja się ciesze że pan żyyyjeeeee! Paaaaaaaaaaaanieeeee! - Creydenn nie ukrywając zdziwienia spojrzał na „starego znajomego”. Trzeba było przyznać ze się trochę zmienił od ostatniego spotkania, wydawał się taki jakiś... jakby umyty, ubranie było czyste, białe i bezdyskusyjnie z jakiegoś drogiego materiału.
- Eeee... ale jak ty co tu?
- Aleee pan pokazał temu smokowi! Tak grzmotało! Kwiczał jak dzika świnia!
- Ahaaaaa.... - Creydenn rozglądnął się wokół siebie. Leżał na rzeźbiony łóżku umiejscowionym w niewielkiej, skromnie urządzonej komnacie. - Co się właściwie stało? - spytał wolno odrywając wzrok od jedynego okna w pomieszczeniu.
- Nie pamiętacie panie? Ja tu zaraz wszystko opowiem! Nadleciał ten smok i jak nie...
- Eeee... jednak sobie przypominam... tak, tak już pamiętam.. -  przerwał szybko drow
- Jak se życzycie panie! Jo niech pan pamięta zawsze do usług! - wieśniak wyszczerzył żółte zęby w uśmiechu.
No tak... zębów nie umył...
- Gdzie my tak właściwie jesteśmy?
- W pałacu panie! W pałacu!
- Eeeeee...?
- No bo jak pan wtedy zemdlał to przyszła po pana Gwardyja Królewska. A mundury to takie pikne mieli! Ale wracając do rzeczy to pana zabrali i do pałacu zanieśli. No ale co dalej było to nie wiem, bo dopiero teraz mnie wpuścili!
- Ahaaa.... zaraz... gdzie moja różdżka?
- No bo ona... to tak jakby... no... spadła... i się... rozbiła jakby... - mruknął jąkając się wieśniak.
- Ech... no świetnie... - westchnął Creydenn.
- Wybocz mi panie – wieśniak padł na kolana i zaczął chlipać – jo żem chcioł ratować ale się nie dało! Poleciała jak błyskawica...
- Daj spokój nic się takiego nie stało – skłamał szybko Creydenn.
- No... noprawdę? - wieśniak spojrzał na czarodzieja oczami pełnymi łez.
- Naprawdę, naprawdę – drow podniósł się na poduszkach.
Wieśniak wstał szybko, otarł oczy, a głupkowaty uśmiech powrócił na jego usta.
- Aaaaa... panie ja miałem jeszcze coś przekazać – chłop podał Creydennowi jakiś list zapieczętowany pieczęcią z wosku. - To panie trzymajcie się zdrowo... bo na mnie pora... ziemnioki trza wysadzić... -  wieśniak uśmiechnął się głupio do drowa i ruszył do drzwi.
- Eeee... tak bywajcie bywajcie... i dziękuję. - Creydenn uśmiechnął się sztucznie. Poczekał jeszcze chwilę aż kroki chłopa ucichną i przełamał pieczęć.

* * *
„Do Szanownego Mistrza Creydenna.

Zwracam się do Pana z uprzejmą prośbą. Jako iż Władca Goddard wyraża chęć spotkania z Panem serdecznie powiadamiam i proszę o stawienie się w sali tronowej gdy tylko poczuje się Pan na siłach.

                                                                           Z wyrazami szacunku Główny Sekretarz.”


Drow podrapał się po głowie zastanawiając się o co tak właściwie chodzi, na pewno nie o zwykłą pogawędkę. Powoli wstał z łóżka i chcąc nie chcąc wcisnął na siebie przygotowane już odświętne , chociaż z punktu widzenia Creydenna idiotyczne, ubranie. Nie zwlekając dłużej wyszedł z komnaty. Był w zamku tylko raz, gdy król zaprosił go do zamku tuż po przybyciu do Goddard wtedy dogadali się co do „funkcji miastowego czarownika”, mimo to bez problemów dotarł do sali tronowej po drodze spotykając jak zwykle gdzieś spieszących się dworaków. Przed ogromnymi drzwiami prowadzącymi do sali tronowej stało dwóch strażników podejrzliwie przypatrujących się nadchodzącemu. Creydenn szybko pokazał im list. Po przeczytaniu strażnik, którego drow wziął za dowódcę powiedział parę słów do towarzysza i zwrócił papier czarodziejowi. Strażnik nakazał gestem by Creydenn ruszył za nim, po czym otworzył drzwi, przepuścił drowa i z powrotem zamknął. Znaleźli się, tak jak czarodziej podejrzewał w ogromnej sali z kamienną posadzką. Sufit pokryty płaskorzeźbami podtrzymywały wysokie, potężne filary. Przy końcu sali stał piękny tron a na nim siedział władca Goddard – szczupły człowiek w średnim wieku. Ubrany był w niebieskawe szaty, a jego czoło zdobiła złota korona. Gdy zobaczył Creydenna leciutko się uśmiechnął i przyjął majestatyczną pozę. Dotarli do tronu, strażnik przyklęknął z szacunkiem i odszedł w stronę swojego posterunku przy drzwiach, a Creydenn ukłonił się.
- Witaj mistrzu witaj! -  powiedział głośno król.
- Witaj królu. - mruknął drow bez entuzjazmu co jednak doskonale ukrył uśmiechając się nieszczerze i wstał.
- Bardzo się cieszę widząc cię w dobrym zdrowiu. -  zaczął i po chwili namysłu dodał – myślę ze nie będziemy tu rozmawiac, przejdziemy do moich prywatnych komnat, mam nadzieję ze się zgodzisz.
- Oczywiście... jak sobie życzycie, panie.
Król wstał z tronu, podszedł do Creydenna, mruknął coś w stylu „tędy proszę” i podreptał za tron. Mag ruszył za nim i po chwili stali przy dębowych drzwiach. Władca wydobył z wewnętrznych kieszeni swojej szaty srebrny klucz i otworzył drzwi. Przeszli przez nie obaj po czym król tak samo jak przedtem strażnik dokładnie zamknął drzwi. Następnie ruszyli w górę spiralnymi schodami, tym sposobem znajdując się przed kolejnymi drzwiami, które pokonali jak poprzednie. Na początku Creydenna oślepiło słońce, które wpadało do komnaty przez trzy okrągłe okna. Po chwili jednak jego oczy przyzwyczaiły się i zobaczył piękno komnaty. Na całej podłodze rozłożony był niebieski, miękki dywan, przy jednej ścianie stała wielka  szafa a na jej półkach spoczywały grube księgi oprawione w skórę, przy drugiej zaś ulokowane było potężne, rzeźbione łoże. Przy środkowym oknie na końcu komnaty stał dębowy stół a przy nim dwa krzesła. Zajęli je i przeszli do rozmowy.
-  I wreszcie możemy porozmawiac na spokojnie... -  rozpoczął król – myślę ze już najwyższa pora byś dowiedział się po co tak wogółe to jesteśmy...
-  Niech zgadnę – uśmiechnął się lekko Creydenn –  to pewnie wszystko przez tego smoka?
-  Istotnie – potwierdził król kiwając głową – więc skoro już wszystko wiemy o przyczynach porozmawiajmy o skutkach. Smok przez niecałą godzinę zniszczył pół miasta. Mimo że go przegoniliście mistrzu to on dalej siedzi w swojej norze i już pewnie obmyśla co zniszczyc następny razem, bo następny raz będzie – to wiem na pewno. Nasuwa się prosty wniosek – nie możemy na to pozwolic. Dlatego też smoka trzeba będzie ubic, inaczej się nie da.
-  I... ja mam to zrobic? - przerwał z powątpiewaniem drow.
-  Hmm... istotnie nasunęła mi się taka myśl... - mruknął zirytowany władca.
-  Aż takiej mocy to ja nie posiadam – powiedział rozbawiony mag – aczkolwiek miło mi że aż tak mnie cenicie.
-  Istotnie, nie wątpiłem nigdy w waszą moc mistrzu ale nie miałem zamiaru was posłac tam samemu.
-  Więc z kim?
-  Zbiorę najlepszych wojowników w królestwie, oczywiście będzie również zapłata... i to niemała... sto milionów aden na wstępie. - uśmiechnął się król zadowolony że może pochwalic się swoimi bogactwami.
Creydenn zamyślił się, co władca natychmiast zauważył.
- Spokojnie, dam ci tydzień do namysłu, sam zdecydujesz – ponownie uśmiech wstąpił na twarz
króla.
- Dobrze, zastanowię się nad waszymi słowami panie i dam odpowiedź... za tydzień. A, jeszcze... czy mógłbym odzyskac swe szaty z powrotem?
- Oh, tak oczywiście już wysyłam kogoś po nie. Zostaną ci dostarczone do komnaty mam nadzieję ze poczekasz chwilkę?
-  Oczywiście.
Wrócili do sali tronowej gdzie król nakazał jednemu z sług iśc po szaty Creydenna. Mag ukłonił się i pozdrowił króla, który odwzajemnił się „Bywajcie w zdrowiu mistrzu”. Ruszył do swojej komnaty gdzie poczekał chwilę i w końcu otrzymał swoje szaty w, które szybko się przebrał. Już przebrany nareszcie wyszedł z pałacu i ruszył do swojej wieży.
Doczekaliśmy się wreszcie! ^^ Fajne, bynajmniej nie przydługie i bez ortów :P Więcej!
(btw przydałoby się, żebym i ja coś napisał w końcu...)

And the odd crowd packed all around
Is listening still
Nobly
Subtly

http://dragcave.net/user/Nathel


  • Wiadomości: 244

  • Pochwał: 0

  • fuzzy lama
Odp: Opowiadania Klimatyczne [ Komentarze ]
« Odpowiedź #66 dnia: Październik 21, 2008, 06:42:10 pm »
Przydalo przydało :P
co do 3 czesci to moze sie to troche przeciagnac bo mam 3 jakby dalsze rozwiniecia i nie wiem ktore wybrac :D


  • Wiadomości: 300

  • Pochwał: 1

  • Son of Sam :P
Odp: Opowiadania Klimatyczne [ Komentarze ]
« Odpowiedź #67 dnia: Październik 22, 2008, 08:00:16 pm »
Lama podsumuje to 2 slowami... Bardzo dobre.. :) wreszcie jak juz Soulern zauwazyl po dosc dlugim czasie zostalismy zaszczyceni twoja praca ;] ... szkoda ze 3 czesc bedzie koncowa :P mzoe sie jeszcze rozmyslisz...


@Soulern ty bys sie nie wykrecal tylko cos napisal wreszcie :P
W oczekiwaniu na przyszłość :)

http://antilus.mybrute.com


  • ********
  • Wiadomości: 3324

  • Pochwał: 14

  • Spam Slayer
Odp: Opowiadania Klimatyczne [ Komentarze ]
« Odpowiedź #68 dnia: Styczeń 20, 2009, 10:21:20 pm »
                          Dzieje Cralina

                                           Prolog

-Ognisko już dogasa!- Powiedział Mestre.
-Hmm,to dobra chwila na opowiadania...- roześmiał się Grantor.
-Opowiadania?Kto zacznie?- zapytał Mefi.
-Haha,Grantor to tylko tak powiedział...- Uśmiechnął się Cralin.
-Ale jeżeli już o tym mowa...Cralin zawsze intrygowało mnie twoje pochodzenie.- Powiedział Grantor.
-Heh,to długa historia.Mogę ją opowiedzieć.- Odpowiedział Cralin.
-Opowiadaj.- Zakończył Grantor.
Wtedy Cralin dorzucił drewna do ogniska.
-A więc słuchajcie!

                                        Rozdział 1
                                           Girimoni Maestro Aster
                                  

Ponad 5 tysięcy lat temu żył pewien krasnolud- Grimoni. Był on najlepszym kowalem swoich dziejów. Wykuwał najlepsze ostrza,zbroje,groty. Nie było lepszego. Ludzie mówili na niego Maestro. Słuchał on króla Baiuma- Władcy Aden. Baium zlecił Girimoniemu zbudowanie pewnego budynku.
-Girimoni,podejdź!- Zawołał Baium
-Tak panie.- Odpowiedział Girimoni.
-Masz za zadanie zbudować laboratorium.
-Tak panie,ale jest mały problem.
-O co chodzi?
-Skończyły się materiały.
-To idź i je kup!- Zezłościł się Baium.
-Tak panie.- Zasmucił się Girimoni.
Girimoni wiedział ,że wszystkie materiały ukradli ludzie. Był zły, że zawiedzie swojego pana. Nic innego mu nie pozostało niż tylko zginąć. Próbował kupić od ludzi, wymienić, a nawet kraść. Nic nie wychodziło.
Gdy szedł do Aden,do swojego pana jego wzrok skierował się ku pięknej krasnoludzkiej pięknośći. Od razu się zakochał. Podszedł pod nią i powiedział dzień dobry. Ta się uśmiechnęła i uciekła. Girimoni już jej nie znalazł. Poszedł do Zamku.Baium zrobił się cały czerwony.
-Gdzie byłeś!?- Wykrzyczał Baium.
-Chciałem zdobyć trochę materiałów od ludzi...- Odpowiedział Girimoni.
-Od ludzi!?To krasnoludy już straciły wszystkie materiały?- Zapytał Baium.
-Ludzie ukradli,próbowaliśmy walczyć ale z nimi byli orki,nie mieliśmy żadnych szans.- Westchnął Girimoni.
-Wyśle do ludzi mojego najlepszego dyplomatę.- Odpowiedział Baium i uśmiechnął się w stronę Girimoniego.
-Wybacz za moją złość. Moja córka uciekła.
-Nie gniewam się panie. A jak się będzie nazywało to Laboratorium?-Zapytał Girimoni.
-Korasnori Sena.-Odpowiedział.

                                            Rodział II
                                      Małe komplikacje.

Po 10 latach budowania,w końcu udało się zbudować laboratorium. Król Baium był szczęśliwy. Girimoni dostał dużo złota. Został bogaczem. Każdy w jego obecności bał się coś powiedzieć.
A więc gdy Girimoni był bogaty. Coraz lepiej mu szło. Wkońcu wyrobił zbroję niepowtarzalną. Zbroję której nic nie zniszczyło. Nazwał tą zbroje :"Dynsty Armor". Zadowolony swoim dziełem pobiegł do laboratorium Korasnori Sena. Gdy był już u bram odepchnął go wielki wybuch. Poleciał 50 metrów w tył .Pół przytomny leżał na ziemi. Myślał, że umrze, ale poczuł się lepiej. Wstał i zobaczył trzy kobiety-ludzką kobietę,krasnoludzką piękność i elfkę. Krasnalka to jego wymarzona kobieta.
-Nic ci nie jest?-Zapytała krasnalka.
-Nie ,nic dziękuje za pomoc.-Odpowiedział.
-W laboratorium coś wybuchło!.-Wykrzyczała Elfka.
Jak to elfka blondynka najpóźniej zakapowała- Śmiał się Cralin.
- Tak w ogóle, to cześć. Jestem Tamara. - przedstawiła się krasnoludzka piękność.
- A ja Samanta - po niej podała Girimoniemu rękę ludzka kobieta.
-  Mnie z kolei zwą Agnor - oznajmiła elfka i z błyszczącymi oczami pomogła wstać mężczyźnie. - A jak ty się zwiesz, krasnoludzie?
-Ja Girimoni,miło was poznać. Ale musimy ruszać do laboratorium. Tam jest mój król!-Zmartwił się Girimoni.

                                                   Rozdział  3
                                           Baium- zły pan
                                  

Krasnal i trzy kobiety wkroczyły do laboratorium. W oddali było słychać tylko krzyki i uderzanie mieczów. Grupa po woli wchodziła na górę patrząc uważnie czy nic się nie dzieje.
-Patrzcie!- Pokazała elfka palcem.
Wszyscy stanęli jak wryci. Zobaczyli kałużę krwi która sączyła się z góry. Girimoni bez słowa pobiegł na górę, a kobiety za nim.
-Girimoni, gdzie biegniesz?!- Krzyczały kobiety.
Nagle Girimoni zatrzymał się przed wielkimi drzwiami. Otworzył je delikatnie.
-Girimoni, uciekaj stąd!- Wydobył się przerażający krzyk.
-Władco, to ty?- Zapytał Girimoni cichym głosem.
-Aghhhh!- Rozległ się krzyk.
-Chodzcie tutaj!- Krzyknął Girimoni do kobiet.
Kobiety nie pewnym krokiem weszły na wielki plac. W okół było widać tylko czerwone smugi, niczym mgła. Nagle rozległ się wielki huk i pojawił się przed nimi przerażająco wielki potwór.
-Girimoni, ostrzegałem cię!Teraz zginiesz!- Wykrzyknął Baium i wytworzył wielki wybuch.
Girimoni i inni zaczęli spadać na sam dół. Wszyscy myśleli, że to koniec, ale Girimoni głośno gwizdnął i pod ich nogami pojawił się wielki smok.



Niedokończone, ale piszę powoli ;P Dzięki za porady, chłopaki ;)

Takie... Ten, no, jakby... yyy... pozbawione struktury, nawet trochę sensu i już na pewno ciągłości wydarzeń. Od kiedy najlepszemu kowalowi król zleca WYBUDOWANIE laboratorium? Kowal-murarz? Czemu główny bohater staje się krasnalem dopiero w drugim rozdziale? Czemu nie użyłeś worda i przecinki są nie tam, gdzie trzeba? Czemu zakończenie w ogóle nie pasuje do całokształtu? Przed czym król ostrzegał Girimoniego? Czemu miałby go zabijać? Dlaczego raz jest na niego wściekły, a po chwili zadowolony? Co to było za laboratorium, że się budowało 10 lat? Skąd wytrzasnąłeś nagle orki? I w ogóle, WTF?

And the odd crowd packed all around
Is listening still
Nobly
Subtly

http://dragcave.net/user/Nathel


  • Wiadomości: 708

  • Pochwał: 13

  • Angel of Darkness
Odp: Opowiadania Klimatyczne [ Komentarze ]
« Odpowiedź #69 dnia: Styczeń 20, 2009, 10:27:28 pm »
Ja bym ci dał od razu bana za krasnala i piękną krasnoludzice. Krasnal jest w bajkach dla dzieci, a tu poruszyłeś coś poważniejszego. Za takie coś już powinieneś być pocięty na kawałeczki toporem. Piękna krasnoludzica - jeden człon wyklucza drugi. Wiem, że zaraz powiesz, że wzorowałeś się na l2, ale i tak jest to totalna herezja i kropka, nie ma zmiłuj. Takie moje uwagi, życzę powodzenia w poprawianiu historii. A właśnie, weź to jakieś dłuższe zrób, to są praktycznie same dialogi.


  • Banned
  • Wiadomości: 503

  • Pochwał: 3

Odp: Opowiadania Klimatyczne [ Komentarze ]
« Odpowiedź #70 dnia: Styczeń 20, 2009, 10:30:19 pm »
imo jak opowiadanie jak wszystkie posty cralina...pardon, jeszcze gorsze.

microsoft word is your friend!
Cytat: Cralin
A więc gdy Girimoni był bogaty. Coraz lepiej mu szło. Wkońcu wyrobił zbroję niepowtarzalną. Zbroję której nic nie zniszczyło. Nazwał tą zbroje :"Dynsty Armor". Zadowolony swoim dziełem pobiegł do laboratorium Korasnori Sena. Gdy był już u bram odepchnął go wielki wybuch. Poleciał 50 metrów w tył .Pół przytomny leżał na ziemi. Myślał, że umrze, ale poczuł się lepiej.
puściłem rotfla...to ma być opowiadanie fantasy, które z reguły kipią dynamicznymi opisami czy "ala ma kota. kot jest czarny"?
« Ostatnia zmiana: Styczeń 20, 2009, 10:33:09 pm wysłana przez Asta Entreri »
Asta, officially teh greatestest fanboi ze Marc1na.


  • Wiadomości: 708

  • Pochwał: 13

  • Angel of Darkness
Odp: Opowiadania Klimatyczne [ Komentarze ]
« Odpowiedź #71 dnia: Styczeń 21, 2009, 11:26:10 pm »
Cytat: Cralin
A więc gdy Girimoni był bogaty. Coraz lepiej mu szło. Wkońcu wyrobił zbroję niepowtarzalną. Zbroję której nic nie zniszczyło. Nazwał tą zbroje :"Dynsty Armor". Zadowolony swoim dziełem pobiegł do laboratorium Korasnori Sena. Gdy był już u bram odepchnął go wielki wybuch. Poleciał 50 metrów w tył .Pół przytomny leżał na ziemi. Myślał, że umrze, ale poczuł się lepiej.
puściłem rotfla...to ma być opowiadanie fantasy, które z reguły kipią dynamicznymi opisami czy "ala ma kota. kot jest czarny"?

Moim zdaniem opcja nr 2 xD
A tak serio to Cralinie postaraj się bardziej to może coś lepszego ci się napisze :P


  • *******
  • Wiadomości: 1044

  • Pochwał: 0

Odp: Opowiadania Klimatyczne [ Komentarze ]
« Odpowiedź #72 dnia: Styczeń 22, 2009, 04:01:25 pm »
to was zdziwię teraz ;]


napisem coś i niedługo wkleję tylko z lekka poprawie ;]


[EDIT] tylko błagam nie czepiajcie sie z przecinki i kropki starałem się stawiać tam gdzie trzeba
« Ostatnia zmiana: Styczeń 22, 2009, 09:20:22 pm wysłana przez Pheonix »


  • Banned
  • Wiadomości: 22

  • Pochwał: 0

  • Jestem niezbanowalny
Odp: Opowiadania Klimatyczne [ Komentarze ]
« Odpowiedź #73 dnia: Styczeń 22, 2009, 09:20:28 pm »
Ależ mi chodziło żeby ta książka była z jajem. Bo chyba nie chcecie żebym napisał coś w stylu mojego kolegi:

"I Marcin powiedział:
-Musimy mu pomóc. - Powiedział Marcin."

O.o


  • ********
  • Wiadomości: 3324

  • Pochwał: 14

  • Spam Slayer
Odp: Opowiadania Klimatyczne [ Komentarze ]
« Odpowiedź #74 dnia: Styczeń 22, 2009, 09:39:24 pm »
Ale na to właśnie wychodzi. Szczególnie w kawałku zacytowanym przez Astę...

Cytuj
Wszystko toczyło się zawsze po myśli taty aż dopóki nie został przeprowadzony zamach przez szlachtę której nie podobały się zady mojego ojca.

To ile ten król miał zadów...? :mrgreen:

Cytuj
Uchyliłem się od pierwszego ataku lecz drugi mnie trafił. wyciągnąłem bron i zacząłem się bronic. Walka mimo iż wydawała się prosta a przeciwnik słaby, potyczka się przeciągała. Właśnie wtedy zrozumiałem ze przed wyruszeniem ojciec dal dam kamienie mocy które nas wspomogą. Krzyknąłem do brata aby odskoczył do tylu i przy wykorzystaniu mocy kamieni uderzyłem. Dwa z czterech żywiołaków uległy zniszczeniu, a mój brat zrobił to co ja i walka się skończyła.

Ekscytujący opis...

Cytuj
Bylem zrozpaczony szukałem ciała brat i przez ramie poczułem lodowaty oddech to był duch mojego brata który mówił mi ze nie ma sensu żebym ja szukał jego ciała. Zgodziłem się z wolom brata i wezwałem potężnego orla na którym wróciłem do ojca.

Wole to takie coś, co mają ptaki, żeby rozmiękczać pokarm chyba...

Cytuj
Zapytałem czy on również mógłby opowiedzieć swoja historie, skinął głowom i powiedział ze opowie ale najpierw się przedstawi, uklęknął przede mną i powiedział (...)

Te głowy gdzieś wisiały, czy co?

Cytuj
Nasi sojusznicy odpowiedzieli na wezwanie przeciwko wielu milionowym oddziałom wroga stanęła  miliardowa armia złożona z najróżniejszych stworzeń.

Wiele milionów, miliardy... Nawet w fantasy skala się gdzieś kończy :F Miliardowa armia zajęłaby sama sobą obszar dużo większy niż miasto, zamek, pola wokół, chrabstwo... Nawet u Tolkiena na Helmowy Jar ruszyło dziesięć tysięcy orków, a była to gigantyczna liczba...

Cytuj
smok odpowiedział
-nie zostanę akceptowany ludzie mnie nie nawiedzą i się mnie boja. Moi przyjaciele mówili ze w waszym państwie są również elfy. Czy jest w śród nich jakiś członek rodu „mito”.

No tak, ludzie zwykle nie nawiedzają smoków.

Cytuj
-a więc zginiesz i zakończysz żywot swojego rodu tak jak twój rud zniszczył cala moja rodzeni”

Trująca ruda, niszcząca rodziny smoków? Czyżby nawiązanie do C&C?


Nie mam serca czytać drugi rozdział...
« Ostatnia zmiana: Styczeń 22, 2009, 10:04:38 pm wysłana przez Soulern »

And the odd crowd packed all around
Is listening still
Nobly
Subtly

http://dragcave.net/user/Nathel