Ha, wreszcie przebrnęłam przez to i jestem z siebie dumna. Szczególnie trudny był moment o telefonach komórkowych whatever. Od razu na początku zaznaczę, że nie jestem jakąś super znawczynią anime, a tym bardziej mangi. Jednak znam kilka pozycji, lubię anime i również chcę się podzielić z wami moimi odczuciami na ten temat, a co wolno mi:P Po pierwsze z tego co widziałam nikt nie wymienił anime pt. "Księżniczka Mononoke" a jak dla mnie ma fajny klimat i nie jest wcale tak naiwne jak by się mogło wydawać. Co do Naruto... nie chcę obrażać nikogo ale dla mnie to jest kicz i komercha. Nie lubię tasiemców, które się ciągną bez końca niczym moda na sukces. Jak coś jest za długie to nudzi, poza tym nie oglądając regularnie zapominasz co się działo wcześniej i jakieś to takie dziadowe:) Zresztą gdy coś zyska popularność to robią te odcinki i robią, tak trochę na siłę po prostu pod publikę, póki nosem i uszami nie zacznie wychodzić. A dla mnie anime jest dobre jak po oglądnięciu czuję niedosyt i mam ochotę na więcej. Oj jak to zabrzmiało dziwnie:P W każdym razie wolę niedosyt niż przesyt, bez dwóch zdań. Doszłam też ostatnio do jednego jeszcze wniosku. Nie ruszam więcej anime z dzieciństwa. Miałam taki sentyment do Dragon Balla i Sailor Moona... Ostatnio oglądnęłam kilka odcinków jednego i drugiego i tak konkretnie się rozczarowałam... ;< Wszystko straciło swój urok. Zastanawiałam się tylko jak to mogło mnie cieszyć czy przerażać. I dlaczego mój Taksido nie jest już taki pociągający^.- Buuuu;< Dobrze, że jest jeszcze kilka bajek z dzieciństwa, których nie odkopałam i niech pozostaną w moich wspomnieniach, zniekształcone i przecenione na wieki, np. Paw kosmosu hehe. Cóż nie zostało też wymienione takie anime jak "Gravitation". Przyznam, że tematyka może być nieco odpychająca dla niektórych, ale z tego co pamiętam ubawiło mnie;)